nie znalazłam lepszej, przepraszam
Sydney, Nowa Południowa Walia, Australia
-
Ile jeszcze?! - jęknęłam głośno zwracając na siebie uwagę reszty pasażerów.
-
Pytałaś się o to pięć minut temu. - mruknął brat siedzący obok mnie na
siedzeniu. - Ale rozumiem, że do takiego trudnego działania matematycznego
potrzeba zdecydowanie większej ilości IQ, więc ci poniekąd wybaczam.
Otworzyłam
usta, żeby już mu coś odpowiedzieć, ale ubiegł mnie tata, który w lusterku samochodu
jednym spojrzeniem uciszył naszą dwójkę.
-
Nie moglibyście chociaż raz w życiu być ze sobą zgodni? - spytał.
Spojrzeliśmy
na siebie z Jeremy'm i oboje w tej samej chwili udaliśmy, że wymiotujemy na skórzaną
tapicerkę w samochodzie.
-
Jesteście niemożliwi. - Allison siedząca na miejscu pasażera posłała nam
szeroki uśmiech mrugając dyskretnie w moją stronę.
Westchnęłam
i opadłam na siedzenie udając, że nie widziałam tego gestu skierowanego w moją
stronę. Nałożyłam słuchawki oraz powróciłam do tej samej czynności, którą
robiłam przez ostatnią godzinę podróży - gapienie się z przyklejonym nosem do
szyby. Moje oczy ze znudzeniem przejeżdżały po jakże malowniczym australijskim
krajobrazie. Po jakimś czasie przestałam już nawet rejestrować każdy słup, dom
czy nawet drzewo. Byłam zbyt zmęczona. Nawet nie chciałam sobie wyobrazić tego
widoku - nowego miasta, domu, ludzi... to wszystko było dla mnie za wiele jak
na jeden dzień.
I
tak ostatnie dni w Newcastle spędziłam bojkotując pomysł mojego ojca siedząc zamknięta
w pokoju, oglądając wszystkie dziesięć sezonów Przyjaciół na
DVD wraz z wielkim kubełkiem lodów czekoladowych. Niestety w mojej głowie
wyglądało to mniej więcej tak: okazało się niestety, że lody zawierają nieznaną
dotąd ludzkości zakaźną bakterię, która uniemożliwia podróżowanie do miast
zaczynających się na "S",
więc niestety jesteśmy zmuszeni zostać w domu, prawda?
Taa...
w moich snach.
W
głębi duszy miałam ochotę wrzeszczeć, płakać i tupać nogą jak mała dziewczynka,
której zabrano ulubioną lalkę, byleby tata zawrócił na środku drogi, przyznał
się do błędu ("Przecież, jak mogłem być taki głupi i zgodzić się na
długo wyczekiwany awans") oraz pojechał jak najszybszą drogą z
powrotem do Newcastle.
Wszystko, byleby nie opuszczać
Newcastle.
Już
tęskniłam za swoimi przyjaciółkami, z którymi po prostu rządziłyśmy tą szkołą.
Ale najbardziej tęskniłam za mamą...
Dwa
lata temu moja mama została zamordowana. Stało się to ostatniego dnia lata,
kiedy wraz z przyjaciółkami wyrwałyśmy się z domu, żeby przyjść na największą
imprezę organizowaną przez ostatnie klasy, oczywiście - jak to my - musiałyśmy
być obowiązkowymi na niej osobami. Wszystko byłoby idealne gdyby nie to, że
moja mama przyjechała, wcześniej niż to było zaplanowane do miasta. Gdy zobaczyła,
że nie ma mnie w domu, przyjechała na plażę, na której była organizowana cała
impreza i po ostrej reprymendzie zawiozła mnie do domu. Jednak w drodze przez
autostradę i naszej mocnej wymianie zdań coś musiało pójść nie tak. Samochód
jadący w przeciwnym kierunku zepchnął nasz wprost za barierę, za którą
znajdował lodowaty ocean. Nie było szansy by ktokolwiek z nas przeżył – jednak
– jak mówią lekarze, w moim przypadku nastąpił cud. Po długiej reanimacji
wróciłam do żywych. Hura.
Rok
później mój ojciec poznał Allison – śliczną, młodą prezenterkę pogody lokalnej
telewizji i zakochał się znowu na zabój, więc po niespełna pięciu miesiącach
postanowili się pobrać.
Komisarz
policji i prezenterka pogody.
Och,
jak cudownie.
Nawet
nie wiecie jaką mam ochotę Wam powiedzieć, że Allison tak naprawdę była
brzydką, pomarszczoną macochą z nadwagą, która nienawidziła dzieci, ale byłoby
to jednym wielkim kłamstwem. Była jedną z tych kochających kobiet, które
uwielbiały pomagać chorym dzieciom w domu opieki, piekła ciastka z podwójną
czekoladą co weekend oraz pracowała dodatkowo w radzie mieszkańców. Żona
idealna.
Ciągle
nie jestem przyzwyczajona do tego w jaki sposób mój tata na nią patrzy, to
boli. Takim samym wzrokiem jakim patrzył kiedyś na nią. To tak, jakby nigdy nie istniała, wiecie o czym mówię. Czasem
mam wrażenie, jakbym tylko ja o niej pamiętała. Niewątpliwie ten wypadek odbił
się na mnie źle.
W
momencie poczułam jak ktoś stuka mnie w ramię jednocześnie zrywając z moich
uszu słuchawki.
-
Ej! – krzyknęłam na brata, który wyrwał mnie z zamyślenia.
-
Już jesteśmy – powiedział i przekrzywił się na siedzeniu by lepiej widzieć
przednią szybę samochodową.
Faktycznie,
krajobraz zdecydowanie się zmienił. Leśne drogi zamieniły się na wysokie
budynki, samochodów zdecydowanie przybyło, a na ulicach grupy ludzi śpieszyły
się zapewnie sądząc po godzinie, na ważne spotkania biznesowe lub by po prostu
przejść się po zatłoczonych ulicach. Jak kto woli.
-
Podoba Wam się dzieciaki? – spytał tata, znowu spoglądając na nas przez
lusterko.
-
Super. – szepnął Jeremy patrząc z zachwytem jak wjeżdżaliśmy przez tunel
prowadzący w zamieszkane dzielnice miasta.
-
Obleci. – westchnęłam, nie chciałam im robić tutaj jeszcze jakiejś nadziei. To
zdecydowanie nie w stylu Holly Carver.
-
Za chwilę będziemy, nie martwcie się. – zapewniła nas Allison, a tata ścisnął
jej dłoń i pocałował w policzek.
Dziesięć
minut później byliśmy już na miejscu. Nasz srebrny citroen wjechał na świeżo
wyłożony wjazd prowadzący do dużego białego domu. Przy ganku wciąż kręcili się
ludzie od przeprowadzki niosący pudła z naszymi rzeczami. Wyszliśmy z
samochodu, tata uścisnął dłoń jakiegoś wysokiego faceta w garniturze, który dał
mu klucze. Porozmawiał z nim chwilę i zaraz wrócił do nas.
-
Witajcie w naszym nowym domu. - objął ramieniem Allison i podał mi i Jeremy'emu
klucze do swoich pokoi.
-
Ty na lewo - wskazał mojego brata - A Ty na prawo. I bez żadnego przepychania.
Spojrzeliśmy
na siebie z bratem i równocześnie zerwaliśmy się do biegu prawie potrącając
robotników. Och, zapomniałam Wam powiedzieć - Jeremy to mój brat bliźniak. Jest
pomiędzy nami cała minuta różnicy, więc on - jako ten starszy - zawsze to
wykorzystuje, nawet jeśli by przegrywał. Wierzcie mi, mieć brata bliźniaka to
nic fajnego, zwłaszcza gdy ma się jedną łazienkę i pięć minut do wyjścia do
szkoły.
Wbiegliśmy
po schodach tupiąc niemiłosiernie, przy czym Jeremy kątem oka widząc, że go
doganiam zepchnął mnie o dwa schody w dół.
-
Dupek - mruknęłam.
-
Tak, ale jestem pierwszy. - wyszczerzył zęby stojąc przy drzwiach od swojego
pokoju.
-
Naciesz się póki możesz. - przekręciłam klucz w zamku.
Po
otwarciu drzwi pierwszym zapachem, który dotarł do mojego nosa był słony powiew
oceanu. Potem reszta moich zmysłów się wyostrzyła. Biel mebli w moim nowym
pokoju idealnie się zlewała z błękitnym oceanem, którego kolor był widoczny z
ogromnego okna na środku pomieszczenia. Po lewej stało ogromne białe łóżko, a
tuż obok mała szafeczka nocna z błękitną lampką. Na podłodze leżał miękki biały
dywan, który tylko czekał by się na nim położyć. Po prawej stała duża szafa,
która z pewnością pomieściłaby wszystkie moje ubrania (których była naprawdę
pokaźna suma) oraz kolejne drzwi, które pewnie prowadziły do mojej własnej łazienki.
-
Sądziłam, że spodoba ci się ten pokój. - usłyszałam kobiecy głos za swoimi
plecami. - Zawsze kochałaś widoki na ocean.
Moja
macocha opierała się o drzwi od mojego pokoju i ze spokojem na twarzy patrzyła
na malowniczą głębię za oknem.
-
Dziękuję. - wypaliłam, bo co przecież innego miałam jej powiedzieć?
Podeszła
do mnie i objęła mnie ramieniem.
-
Cieszę się, że jesteśmy tu razem Holly, wiesz?
-
Przepraszam Allison - lekko odtrąciłam jej ramię - ale to dla mnie zbyt dużo jak
na jeden dzień.
Allison
spojrzała na mnie ze zrozumieniem po czym wyszła. Wiem, co sobie teraz o mnie
pomyślicie, ale to naprawdę nie tak. Uwielbiam to jak Allison jest miła dla nas
oraz to jak bardzo kocha mojego tatę i daje mu szczęście, wsparcie i tak dalej,
ale to wszystko jest dla mnie za trudne. Nagle zacząć wszystko od nowa z inną
osobą, która ma „zastąpić” moją mamę, jakby całe moje „tamte" życie i
wypadek nie miało nigdy miejsca.
Westchnęłam
głośno i dopiero teraz poczułam jak bardzo zmęczona jestem. Od kilku dni
zarywałam noce przejmując się tą głupią przeprowadzką tak, że w końcu
zapomniałam o tym jak wyglądam. Gorący prysznic powinien załatwić sprawę.
Zeszłam
na chwilę na dół do samochodu, wzięłam swoją torbę z ubraniami, kosmetykami i wbiegłam
na górę z powrotem do swojej łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania, weszłam do
kabiny oblewając się gorącą wodą. Krople spływające po moich włosach i ciele
dawały mi spokój oraz ukojenie, a mocny owocowy zapach spowodował, że
zapomniałam na chwilę o przeprowadzce.
Nagle usłyszałam jak drzwi od łazienki się
otwierają. Przez zaparowane drzwi od kabiny nie widziałam twarzy osoby, ale po
sylwetce wywnioskowałam, że to mężczyzna.
- Jeremy! Wyłaź z łazienki zboczeńcu. –
krzyknęłam na brata, po czym usłyszałam z powrotem zamykane drzwi.
Idiota.
Zakręciłam wodę i opatuliłam się puchowym
ręcznikiem. Podniosłam wzrok chcąc spojrzeć na lusterko i w tym samym momencie
krzyknęłam widząc co było tam napisane.
PAMIĘTAJ, ŻE CIĘ OBSERWUJĘ.
JESTEM WSZĘDZIE, A PO TOBIE NIE ZOSTANIE ŻADEN ŚLAD.
CAŁUSY x
Szybko
zmazałam napis i spojrzałam na swoje odbicie w lustrze. Moja twarz była
nienaturalnie blada, a klatka piersiowa unosiła się oraz opadała w szybkim
tempie.
Co. To. Do. Cholery. Było.
Usłyszałam
z pokoju dźwięk dochodzącego SMS-a, więc wyrwana z zamyślenia powędrowałam w
kierunku telefonu myśląc, że to wiadomość od Zoe, Liesel lub Elody, które
pytały się o mój przyjazd do Sydney. Jednak się myliłam.
Blocked
ID: Widzę, że przeczytałaś moją wiadomość skarbie. Masz cudowne
ciało, chociaż następnym razem wolałbym Cię zobaczyć bez tego ręcznika. Miłych
snów x
Poczułam
jak podłoga pode mną wiruje tak, że musiałam się oprzeć plecami o chłodną
ścianę. Ogromna kula w gardle sprawiła, że musiałam na dłuższą chwilę wstrzymać
oddech.
W co ja się właśnie wplątałam?
Anonymous's POV
Tuż
za oknem ciemna postać stała w cieniu, oglądając całą sytuację. Swoją posturą
opierała się o drogi, sportowy samochód. Czarny kaptur zasłaniał twarz, która
wyłaniała się z mroku.
Postać wyglądała zwyczajnie, nikt z ludzi nawet
nie przypuszczał, co przed chwilą zrobiła, albo - co lepsze – ma zamiar zrobić.
Jednym ruchem sięgnęła do kieszeni spodni po
telefon i wybrała pierwszy numer.
-
Tak, to ja. – spojrzała z powrotem na okno, gdzie dziewczyna z przerażeniem
odczytywała wiadomość w telefonie. – Wróciłem, tym razem mam ochotę się trochę
pobawić.
W
słuchawce rozległ się odgłos tłuczonego szkła. Połączenie zostało przerwane.
Tak, zdecydowanie dobrze jest wrócić.
Witajcie kochani!
O mamo, ostatnim czasem tyle się zdarzyło, że sama nie wiem od czego zacząć.
Może jakoś to rozpiszę w punktach.
1. Chciałabym Wam podziękować za każde wejście tutaj na bloggerze jak i na Wattpadzie. Ciągle nie wierzę, że tutaj mam prawie 3k wejść, a na Wattpadzie 1K... wow.
2. Wczoraj zwariowałam widząc Pure'a na koncie @CytatyZFF na twitterze.
O. MÓJ. BOŻE. Ciągle się trzęsę. Moim marzeniem było kiedyś pojawić się na tym koncie.
Dziękuję Wam bardzo ♥
3. Założyłam konto do Newsów (@PureFFNEWS) i szukam osoby, która może chciałaby je poprowadzić, wiecie, pisać spojlery, pisać nowości i inne rzeczy związane z Pure'm. Więc jak jest ktoś chętny może się zgłaszać do mnie na twittera (@grandexlly)
No to chyba na tyle, mam nadzieję, że o niczym nie zapomniałam uff... oraz oczywiście mam nadzieję, że podoba Wam się rozdział :)
Piszcie komentarze tutaj, na Wattpadzie lub jak wolicie na #PureFF na twitterze (zawsze uśmiecham się jak głupia, gdy czytam Wasze komentarze) i piszcie na moim asku jak macie jakieś pytania do bohaterów, rozdziałów i tak dalej...
Oraz polecajcie ludziom to fanfiction, jeśli chociaż trochę się Wam podoba ♥
Do następnego :)
Kocham Was xx
EDIT: Znalazłam osobę do prowadzenia @PureFFNEWS więc poszukiwania aktualnie zamknięte :)
EDIT: Znalazłam osobę do prowadzenia @PureFFNEWS więc poszukiwania aktualnie zamknięte :)
Aaaa świetne, czekam na kolejny rozdział. Tylko nie rozumiem ostatniego akapitu. Czyj to punkt widzenia? Dobrze by było gdybyś pisała. Ciumki. :* / @CaterinePe
OdpowiedzUsuńOMG! ASDFGHJ *.* Jestem pod WIELKIM wrażeniem <3 Moja Julka napisała zajebisty rozdział :D hahah serio..strasznie mi się podoba jak piszesz i o czym piszesz! Jestem ciekawa kto tak z nią pogrywa ;) Mam nadzieję, że szybko napiszesz 2 rozdział i go dodasz a ja znów będę miała radochę!
OdpowiedzUsuńKocham Cię xx
Papa :*
i zapraszam do siebie :) - http://lilymcgjaysa.blogspot.com/ x
Świetne, świetne, świetne i jeszcze raz świetne. To dopiero 1 rozdział, ale już się zakochałam w tym ff. Czekam na 2 rozdział. xx
OdpowiedzUsuńIdealne xx
OdpowiedzUsuńDOBRA, JA MAM SWOJE SPEKULACJE! Uwaga, zamieniam się w detektywa. Uważam, że ten psychopata aka przystojny chłopak, który nawiedził jej łazienkę aka Luke spowodował wypadek, w którym zginęła mama Holly i on planował ją (Holly) wtedy zabić, ale mu się nie udało, więc teraz po nią wrócił! Tak, wiem, jestem cholernie głupia, nie musisz mi tego mówić. Boję się... Na miejscu Holl nie zaakceptowałabym Allison,mimo że jest niczym anioł, nikt nie może zastąpić mamy. A brata bliźniaka to zazdroszczę, bo zawsze chciałam go mieć. I w ogóle wow, pierwszy rozdział, a tu już akcja, jejku. Uwielbiam moją Juleczkę, która jest taka utalentowana. Mój autorytet. Do następnego, hun.♡
OdpowiedzUsuńpodoba mi się, będę czytac! ha, czekam na następny(:
OdpowiedzUsuńwow wow czekam na następny xx / @horanxy
OdpowiedzUsuńHmm, no coz mi powiało nieco ,,Cieniem" ale mam nadzieje ,że bedzie to zupełnie inne i podoba mi się sposób w jaki jest to pisane bez zbędnych opisów emocji :) I o to w taki sposób zdobyłaś kolejną czytelniczkę ,a i życzę weny xx
OdpowiedzUsuńGratulacje. :) Zostałaś nominowana do liebster award. Wiecej informacji na blogu http://www.thirteen-objectives.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńŚwietna fabuła, cudny rozdział :* Wciągnęłaś mnie :) Do następnego ! Weny :*
OdpowiedzUsuńZakochałam się w tym opowiadaniu od pierwszego akapitu w prologu. Błagam dodaj jak najszybciej drugi rozdział :)
OdpowiedzUsuń